Po ostatnim jesiennym tułaczu, w
którym udało mi się zdobyć 0 pkt. karnych, do Kartuz jechałem z nastawieniem na
„czyste” przejście trasy. Choć już patrząc na mapę miałem pewne obawy związane
z kompleksami leśnymi dookoła Kartuz i pagórkowatym terenem Kaszub.
Startujemy z Szymonem o 1930, w
lesie okazuje się, że jest dużo błota i mgła (widzialność 15-20m), jedynie co
to temperatura była stała przez całą noc około 8-10 stopni. Pierwszy PK
zdobywamy bez problemu. Do drugiego ścinamy trochę przez las (zgodnie z nową
strategią minimalizacji dystansu), ale już przy samym punkcie źle skręcamy i
tracimy z 10 minut, lecz za to spotykamy Kazika, który później wystartował,
przed okolicami PK3 go doganiamy i idziemy dalej razem.
Trasa liczyła aż 20PK, co jest
bardzo dużą ilością jak na trasę 50km. Kolejne PK zdobywamy nieraz po krótkich
poszukiwaniach. W lesie wiele przecinek nie było dobrze utrzymanych i leżało na
nich często dużo powalonych drzew. Zagrożenie złapaniem stowarzysza powodowało,
że szczególnie trzeba było uważać. Do PK7 idziemy w dużym „tramwaju”. PK7 nad
rzeczką znajdujemy po małych poszukiwaniach, odłączamy też nasz wagonik od
tramwaju i pędzimy dalej do przodu, bo czas leci a PK przed nami jeszcze dużo.
Na PK9 łapiemy pierwszego stowarzysza,
zresztą nie mieliśmy pewności gdzie dokładnie jesteśmy, więc wzięliśmy stowarzysza
i popędziliśmy dalej. Do PK10 miała być prosta przecinka, ale jej nie było J, więc poszliśmy dołem istniejącymi
drogami, aby nie tracić czasu na przedzieranie się przez krzaki. Na PK10
wchodzimy z marszu, a raczej na jego stowarzysza. Przy PK stał słupek z
sektorami leśnymi, który jasno wskazywał, że jesteśmy w dobrym miejscu, ale
jednak nie byliśmy…
Dalej w drodze przechodzimy przez
rzeczkę, a raczej przez mini mostek złożony
z trzech kłód. 100 m w górę rzeki spotykamy rowerzystów przechodzących
przez bród.
Kolejne punkty znajdujemy już bez problemu, przy PK13 zaczyna świtać i dopiero
możemy zaczynać podziwiać piękne widoki Kaszub. Po podbiciu PK18 okazuje się,
że zostało nam już tylko półtora godziny do końca czasu. Decydujemy się wejść
na asfalt i napierać prosto do bazy pomijając PK19 i 20. Do bazy wpadamy 18
minut przed upływem 2h dodatkowego limitu z punktami karnymi.
Z trasy do bazy zeszliśmy przedostatni.
W prysznicu zabrakło już oczywiście ciepłej wody, więc kąpie się w 100% zimnej.
Trasa była bardzo wymagająca i trudna nawigacyjnie – czyli gratulacje dla
budowniczego trasy za dobrą robotę.