wtorek, 12 kwietnia 2011

Zawsze może być trudniej… - czyli Wiosenny Tułacz 2011


Po ostatnim jesiennym tułaczu, w którym udało mi się zdobyć 0 pkt. karnych, do Kartuz jechałem z nastawieniem na „czyste” przejście trasy. Choć już patrząc na mapę miałem pewne obawy związane z kompleksami leśnymi dookoła Kartuz i pagórkowatym terenem Kaszub. 

Startujemy z Szymonem o 1930, w lesie okazuje się, że jest dużo błota i mgła (widzialność 15-20m), jedynie co to temperatura była stała przez całą noc około 8-10 stopni. Pierwszy PK zdobywamy bez problemu. Do drugiego ścinamy trochę przez las (zgodnie z nową strategią minimalizacji dystansu), ale już przy samym punkcie źle skręcamy i tracimy z 10 minut, lecz za to spotykamy Kazika, który później wystartował, przed okolicami PK3 go doganiamy i idziemy dalej razem. 

Trasa liczyła aż 20PK, co jest bardzo dużą ilością jak na trasę 50km. Kolejne PK zdobywamy nieraz po krótkich poszukiwaniach. W lesie wiele przecinek nie było dobrze utrzymanych i leżało na nich często dużo powalonych drzew. Zagrożenie złapaniem stowarzysza powodowało, że szczególnie trzeba było uważać. Do PK7 idziemy w dużym „tramwaju”. PK7 nad rzeczką znajdujemy po małych poszukiwaniach, odłączamy też nasz wagonik od tramwaju i pędzimy dalej do przodu, bo czas leci a PK przed nami jeszcze dużo.

Na PK9 łapiemy pierwszego stowarzysza, zresztą nie mieliśmy pewności gdzie dokładnie jesteśmy, więc wzięliśmy stowarzysza i popędziliśmy dalej. Do PK10 miała być prosta przecinka, ale jej nie było J, więc poszliśmy dołem istniejącymi drogami, aby nie tracić czasu na przedzieranie się przez krzaki. Na PK10 wchodzimy z marszu, a raczej na jego stowarzysza. Przy PK stał słupek z sektorami leśnymi, który jasno wskazywał, że jesteśmy w dobrym miejscu, ale jednak nie byliśmy…  
   
Dalej w drodze przechodzimy przez rzeczkę, a raczej przez mini mostek złożony  z trzech kłód. 100 m w górę rzeki spotykamy rowerzystów przechodzących przez bród. Kolejne punkty znajdujemy już bez problemu, przy PK13 zaczyna świtać i dopiero możemy zaczynać podziwiać piękne widoki Kaszub. Po podbiciu PK18 okazuje się, że zostało nam już tylko półtora godziny do końca czasu. Decydujemy się wejść na asfalt i napierać prosto do bazy pomijając PK19 i 20. Do bazy wpadamy 18 minut przed upływem 2h dodatkowego limitu z punktami karnymi. 

Z trasy do bazy zeszliśmy przedostatni. W prysznicu zabrakło już oczywiście ciepłej wody, więc kąpie się w 100% zimnej. Trasa była bardzo wymagająca i trudna nawigacyjnie – czyli gratulacje dla budowniczego trasy za dobrą robotę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz